niedziela, 12 lipca 2015

Undisclosed Desires Part 2.

Witam was dzisiejszego deszczowego (przynajmniej u mnie) wieczoru. Daję wam drugą część Undisclosed Desires i mam nadzieję że spodoba się wam, no i że podobała się też pierwsza :) Zapraszam do czytania, komentowania i oceniania. Cassandra xx


"I won't let you bury it, I won't let you smother it, I won't let you murder it..."


Przypieram Dominica z całej siły do ściany, aż czuje jego oddech na swojej twarzy. Chociaż z perspektywy czasu wiem że to może być w moim przypadku, bardzo ryzykowne posunięcie, to jednak chcę to zrobić. Muszę znów nauczyć go porządku, chłopak się rozbestwił bez regularnych lekcji ze mną i za dużo sobie pozwala.
- Czy mógłbyś łaskawie się opanować? - wycedzam przez zęby.
- Co ja takiego robię? - pyta niby niewinnie, jednak ja wiem że zgrywa głupiego, dobrze wie o co mi chodzi, za dobrze go znam.
- Próbujesz się ze mną drażnić, szukasz zaczepki wypominając stare dobre czasy. Czy to przypadkiem nie cios poniżej pasa? - odpowiadam, przyciskając go do ściany z całej siły.
- Stare dobre czasy, które mogłyby wrócić, nie uważasz? - pyta z odpowiednią dozą swojego wrodzonego uroku, a ja zaczynam powątpiewać w to co słyszę.
- Czy ty w ogóle słyszysz co ty mówisz?! Piłeś coś w czasie koncertu albo brałeś?! - wyrzucam nie wierząc w to co mówi.
- Mówię całkiem serio - robi poważną minę i patrzy mi głęboko w oczy - stare czasy, jak je teraz określasz, skończyły się zaledwie trochę ponad 2 lata temu - w tym momencie na jego usta wstępuje jakby ślad uśmiechu - czy na prawdę sądzisz że to tak odległe że trzeba to zamykać w umownej księdze starości? - pyta z pełną powagą, a ja już w ogóle nie wiem co mam myśleć i robić. Mięknę przez te jego cholernie piękne oczy, które w gruncie rzeczy nadal uwielbiam. Zatapiam się w jego wzroku, co on wykorzystuje z właściwą dla niego przebiegłością, której z resztą nauczył się ode mnie. Z łatwością zwalnia mój uścisk, odwraca mnie i teraz to ja jestem przyparta do ściany w jego objęciach.
- Nienawidzę Cię - wyduszam, kiedy jego twarz jest tak blisko mojej, że stykamy się nosami.
- Kochasz mnie, tylko że całe życie boisz się do tego przyznać i w tym leży problem - odpowiada z pewnością.
- Odezwał się ekspert od wyrażania uczuć - pyskuje - przyznaj się że kiedy uprawiałeś seks z inną to zamiast jej imienia, nie raz wymawiałeś moje - atakuje go z właściwą dla mojej osoby pewnością - sama słyszałam i widziałam to nie raz - w tym momencie zauważam w jego oczach cień błysku, jakby nagle coś się w nim obudziło, wspomnienia.
- Zupełnie jakbyś ty tego nie robiła - wraca jego pewność - tak się składa że ja też nie raz to słyszałem, a potem widziałem jak wyrzucałaś ich z pokoju, wszystkich po kolei - na to ostatnie daje nacisk, tak jakby chciał we mnie wzbudzić wyrzuty.
- Jakbyś ty był święty - wzburza we mnie wściekłość - teraz będziesz mi wypominał że ja też spałam z innymi, kiedy ty pierdoliłeś co popadnie, a potem niezaspokojony przychodziłeś do mnie i tłumaczyłeś się układem - w jego oczach zaczyna być widoczna ogromna złość - szlag Cię trafia, bo ja umiem żyć bez Ciebie, a ty sobie nie radzisz - udaje mi się zwolnić jedną rękę, którą chwytam go za koszulę - żadna kobieta nie umie Cię zaspokoić, ani emocjonalnie, ani uczuciowo, a seksualnie to już w ogóle, nie wspominając o moim temperamencie, charyźmie i wyrazistości, za którymi szalejesz do dzisiaj, bo żadna nie ma tego tyle i w tak doskonałych proporcjach, jak ja - urywam, czekając na atak, ale on tylko patrzy mi głęboko w oczy, a ja widzę wszystko co jest w jego oczach, wszystkie emocje. Złość, wściekłość, może nawet nienawiść, ale też tęsknotę i pożądanie.
- Nienawidzę Cię - mówi, patrząc mi prosto w oczy, po czym wpija się w moje usta, zupełnie jakby nie robił tego od stu lat. Przez chwilę nie mogę oddychać, czuje się jakby coś mnie dusiło, jakbym nie miała dostępu do powietrza. Czuje ciarki na całym ciele, czuje że nogi się pode mną uginają, mam gęsią skórkę. Zupełnie jakby ktoś wyjął mnie z gorącego piekarnika i polał lodowatą wodą. Mimo to nie zamierzam rezygnować, walczę sama ze sobą. Całując się walczymy ze sobą, nasze języki nieustannie wyznaczają swoje terytoria i nie pozwalają sobie na wzajemną dominację. Kiedy w końcu odrywamy się od siebie, oboje przez chwilę z trudem łapiemy powietrze. Właśnie wtedy zaczyna we mnie wzbierać złość i pożądanie, jednak to pierwsze jest silniejsze. Znów mam kontrolę, znów to ja przypieram go do ściany.
- Nigdy więcej tego nie rób - mówię z naciskiem - nigdy, nigdy więcej, nie pozwalam Ci, rozumiesz do cholery? - mówię to stanowczo zbyt spokojnym głosem, a on od razu to wyłapuje. Mój cholerny błąd.
- Nadal to odwzajemniasz, tak samo, dokładnie tak samo jak na początku - odpowiada z uśmiechem, a ja mam ochotę go udusić - tak jak zawsze - uśmiecha się jeszcze szerzej, widząc moje pomieszane emocje. Jak na złość, ja nie jestem w stanie nic odpowiedzieć, ogromna gula stoi w moim gardle i nie chce przez nią przejść żadne słowo. Przez całe moje życie, jeśli kiedykolwiek nie byłam w stanie na coś odpowiedzieć, to zawsze była to wina Doma. Tylko on potrafił mnie zagiąć, zatrzymać i powstrzymać, przed mówieniem tego co chcę i myślę. 
- Wiesz za czym najbardziej tęsknię? - Dominic nie ma zamiaru przestać - za twoimi ustami - dotyka ich delikatnie kciukiem, a ja nie odwracam się ani nie wzdrygam, chcę tego - za ich dotykiem, smakiem, czułością, delikatnością, za ich słodyczą, połączoną z nienagannym, czystym i cudownym w twoim przypadku wulgaryzmem. Za tym jak cudownie je wykorzystywałaś w łóżku, za tym do czego umiałaś mnie doprowadzić, dzięki nim - urywa śmiejąc się, a ja nadal nie mogę nic z siebie wydusić, nie mogę go zatrzymać, tak naprawdę nawet nie chcę - za tym jak zlizywałem z nich własny smak, który powoli mieszał się z twoim. Za tym ile obelg w moim kierunku z nich wyrzucałaś, za tym jak krzyczałaś moje imię w czasie orgazmu, jak wzdychałaś i jęczałaś z rozkoszy, a potem słodko i niewinnie z godnością dziewicy i charyzmą diablicy, zaczynałaś wszystko od nowa - uśmiecha się co raz szerzej, a w jego oczach widać błysk, ten ciepły błysk, który znam tylko ja. Zwalniam uścisk, nadal patrząc  w jego oczy, cofam się do tyłu, a on nadal stoi uśmiechnięty, oparty plecami o ścianę.
- Wiesz? - wyduszam w końcu - nawet nie masz cholernego pojęcia jak bardzo Cię nie cierpię - zatrzymuje się i zastanawiam, a Dom dokładnie mi się przygląda. Jego oczy w tej chwili mają dziwny, neutralny wyraz. Chce coś powiedzieć, ale ja mu przerywam i kontynuuje - chyba nigdy w życiu nie znałam kogoś kogo nienawidziłabym tak bardzo jak ciebie - odgarniam włosy do tyłu i oddycham głęboko - powodujesz moją słabość, a ja nie toleruje własnej słabości - wytykam mu.
- Cały czas balansujesz na granicy miłości i nienawiści, tylko nigdy nie umiałaś i nadal nie umiesz się do tego przyznać - uśmiecha się delikatnie - nie mówię o sobie, ty nie umiesz tego przyznać nawet przed samą sobą - podchodzi do mnie i łapie mnie za nadgarstek, przyciągając do siebie, a kiedy próbuje się wyrwać i uniknąć kolejnych zbliżeń, znów unieruchamia mnie przy ścianie i zakrywa usta dłonią, abym nie mogła mu wykrzyczeć niczego w twarz - kocham twój upór, zawsze go uwielbiałem - uśmiecha się szeroko, a w jego oczach widać czułość - obojętnie co zrobisz, wiedz że nie odpuszczę. Jestem gotowy na wszystko, żeby tylko móc znowu zobaczyć Cię w akcji, żeby móc znowu Cię poczuć, znowu robić z tobą wszystko na co mam ochotę, a potem czuć jak ty robisz ze mną wszystko na co masz ochotę - przerywa na chwilę - żeby znów móc z tobą walczyć, móc doprowadzać Cię do granic wytrzymałości, żebyś ty też to robiła, tak cudownie jak robiłaś to kiedyś - na jego twarzy cały czas widnieje uśmiech - żeby móc się z tobą pieprzyć gdzie popadnie, w najmniej oczekiwanych i odpowiednich miejscach, w garderobach, windach, samochodzie, łóżku, na stole, podłodze i wszędzie indziej, gdzie to robiliśmy - uśmiecha się jeszcze szerzej i składa delikatny pocałunek na mojej szyi, wywołując nim ciarki - no i żeby znów móc zatkać Ci te piękne usta - w tej chwili ściąga z nich dłoń, wie że po tym co przed chwilą powiedział, będę czekać aż skończy - znów móc poczuć jakie cuda nimi wyprawiasz, kiedy nie padają z nich obelgi - całuje mnie przeciągle, a ja ulegam. Pozwalam sobie na kolejną chwilę słabości. Całujemy się dłuższą chwilę, nie przeszkadza nam nawet, kiedy do pokoju wchodzi niczego nie świadoma Sophia, moja bliska koleżanka i współpracownica.
- O cholera - tyle udaje mi się usłyszeć, jednak autorką tych wymownych słów nie jest Sophia, dlatego w końcu odrywamy się od siebie i oboje patrzymy w jej stronę. Kiedy Dom zauważa stojących za nią Matta i Chrisa, praktycznie od razu uwalnia mnie ze swojego uścisku i chwyta za rękę.
- Co się tak patrzycie? Jakbyście nigdy nas nie widzieli razem - mówi Dom jakby nigdy nic i ciągnie mnie za sobą, rozpędzając nieco trójkę przy drzwiach. Jestem pod takim naporem emocji że po prostu za nim idę i w gruncie rzeczy nie jestem w stanie zrobić nic innego. Jego zachowanie, pocałunki i to wszystko oddziałuje na mnie w taki sposób, że czuje się jakbym coś wzięła, jakbym była na haju. Żądzą we mnie sprzeczne uczucia, które nie pozwalają mi nawet myśleć, a co dopiero zrobić coś logicznego. Mam ochotę go uderzyć, ale chcę też go całować. Chcę po raz kolejny powiedzieć mu jak bardzo go nienawidzę, ale chcę też jego dotyku. Nie chcę z nim nic robić, ale zarazem chcę uskutecznić wszystko to o czym mówił. Chcę uciec, ale chcę z nim iść. To wszystko jest straszliwie porąbane, a ja nie umiem tego uprościć, ani przerwać. Jakąś część mnie po prostu trafia szlag z tego powodu. Na końcu korytarza znajduje się dodatkowa garderoba, do której Dom mnie prowadzi, nic przy tym nie mówiąc. Wchodzimy tam razem, a on zamyka drzwi od środka. 
- Chyba mamy jeszcze trochę czasu? - pyta mnie jakby nigdy nic - jakąś godzinę, dwie?
- Co mnie to do cholery obchodzi - odgryzam się - w ogóle nie powinno mnie tu być, Jake czeka na mnie w hotelu.
- Hm, to z nim teraz sypiasz - stwierdza, a w jego oczach widać błysk zazdrości. Nie wierzę, po prostu w to kurwa jego mać nie wierzę. Raptem po 2 latach od naszego zerwania - o ile można to tak nazwać - Howard odstawia mi scenę zazdrości. 
- Gówno Cię obchodzi z kim sypiam - wracam do rzeczywistości, wracam do swojej natury.
- Obchodzi mnie to o wiele bardziej niż sądzisz, bo dobrze wiem że żaden Jake mnie nie zastąpi - przypiera mnie do ściany i całuje namiętnie. Czuje się zupełnie tak jak kiedyś, jesteśmy zamknięci w garderobie i dobieramy się do siebie jak dwa napalone małolaty. W gruncie rzeczy nic się nie zmieniło. Mam ciarki na całym ciele i czuje że nogi się podemną uginają. Tak bardzo tęsknię za wszystkim co jego że sama nie jestem chyba nawet w stanie tego sobie wyobrazić. Poddaje się tej chwili, chociaż wiem że nie powinnam, dlatego jakiś pierwiastek mnie walczy i próbuje to zatrzymać, ale nie wiem czy dam radę, bo pragnę go niewyobrażalnie mocno, o wiele mocniej niż kiedyś, a już kiedyś to pragnienie osiągało niewyobrażalny rozmiar. 

***

"Is it desire?
Or is it love that I’m feelin’ for you?"


Rok 2000, trasa po Europie, Francja, Paryż.


Wchodzę do tour busa z trzema zgarniętymi pod klubem panienkami, które widząc zawieszoną na mojej szyi wejściówkę z napisem "Muse crew" aż zawyły z podniecenia. Były nawet miłe, zwłaszcza jedna, która przy okazji chyba nie była do końca napalona na członków zespołu, bardziej na mnie, bo przez dobre pół godziny zanim do nich podeszłam, pożerała mnie wzrokiem i nadal to robi. W moje nozdrza od razu uderzył dobrze mi znany i lubiany zapach trawy, zmieszany z lekką wonią alkoholu i seksu. To ostatnie było dla mnie nawet bardziej wyczuwalne niż wydostający się wszystkimi szczelinami, gęsty dym. W busie standardowo znalazłam kilku członków ekipy technicznej, zabawiających się z innymi zgarniętymi gdzieś po drodze panienkami.
- Dom zabrał twoje rzeczy! - Kirk wydziera się jak pojebany, wychylając głowę zza biustu jakiejś siedzącej na nim laski, a ja kiwam mu ze zrozumieniem i cofam dziewczyny do wyjścia.
- Jak będziesz w hotelu to powiedz Mattowi że ja tu zostaje na noc! - wydziera się trochę ciszej niż przed tem.
- A co? Umówiliście się na romantyczny numerek w wannie? - rzucam z uśmiechem.
- Z nim zawsze kochanie, tak samo jak i z tobą - odpowiada Tom, a ja kiwam głową, spoglądając na dziewczyny, które wyraźnie mimo alkoholu jeszcze się nie rozluźniły i nie wiedzą o co chodzi w naszych codziennych rozmowach z Tomem. Na ich twarzach widnieją tylko skrępowane, lekkie uśmieszki. Tylko wspomniana wcześniej adoratorka, brunetka o ciemnej karnacji, imieniu Anette i bystrym spojrzeniu, która jako jedyna z dziewczyn nie jest francuską, patrzy na mnie tym samym, wyraźnie napalonym spojrzeniem. Podoba mi się, co wiąże się z tym że chyba już mam plany na dzisiejszą noc. Czasami lubię urozmaicić sobie życie, zabawiając się z dziewczyną, zwłaszcza jeśli jest piękna i w moim guście, taka jak Anette właśnie. Zdążyłam zauważyć jej pełne kształty i ładną, smukłą talię. Uwielbiam takie kobiety, w skrócie uwielbiam kobiety z tym samym typem figury co mój. Dom będzie zachwycony, jeśli tylko najdzie go ochota na przyłączenie się, jeśli nie to jego strata. On też kocha kobiety z takim ciałem, coś o tym wiem. Prowadzę dziewczyny do hotelu, a kiedy już tam docieramy i wchodzimy do pokoju, znów uderza mnie zapach trawki. W pokoju siedzi Matt i Dom z czterema dziewczynami, Chris standardowo jest z Kelly i ich małym synkiem w innym pokoju. Przedstawiam im Anette i dwie pozostałe towarzyszki, po czym siadam na kanapie, wyciągam z kieszeni spodni Matta skręta i zapalam go. Dom po chwili rozmowy i rozpoznaniu napięcia, pomiędzy mną, a czarnowłosą, łapie mnie za biodra i praktycznie wciąga sobie na kolana. Anette jest tym zdziwiona, a jej reakcja pełna zazdrości, jeszcze wyraźniej świadczy o zainteresowaniu mną. Siadam na nim okrakiem i pozwalam mu całować się po szyi i dobrze wyeksponowanym dekolcie. Howard szybko pozbywa się mojej koszulki na ramiączka, aby mieć lepszy dostęp do piersi, jednak wybijam mu to z głowy, zabierając jego ręce z okolic zapięcia stanika. W duchu mam głęboką nadzieję że Matt upije i upali Anette do tego stopnia że zgodzi się na seks ze mną i Domem. Znam się na rzeczy i od razu umiem poznać lesbijkę, którą Anette jest. Jej zainteresowanie Domem i Mattem jest tak znikome, że chyba nigdy nie widziałam tak mało interesownej fanki. Prawdopodobnie jej dwie nagrzane francuskie kumpele, zaciągnęły ją tutaj w nadziei na seks z oboma, a ona przyłączyła się tylko dlatego że ja wpadłam jej w oko i zauważyła że jestem z ekipy Muse. Jestem gotowa pieprzyć Doma na tej kanapie, przy nich wszystkich, jednak jej też strasznie chciałabym spróbować, dlatego delikatnie studzę jego zapał. Lekkim pociągnięciem za postawione na żel włosy, wyciągam jego twarz z pomiędzy moich piersi i całuje go przez dłuższą chwilę. Wtedy właśnie staje się to na co liczyłam, zazdrosna, aczkolwiek najwyraźniej gotowa na poświęcenie Anette, odgarnia moje włosy z pleców i zaczyna powoli, delikatnie i zmysłowo całować mój kark i plecy. Czuję ciarki na całym ciele, a żądza zaczyna brać górę. Przestaje widzieć co dzieje się wokoło, ostatnim co udaje mi się zauważyć to że uśmiechnięty Matt zaprasza resztę dziewczyn do pokoju obok, prawdopodobnie w celu identycznym jak nasz, bo z dwoma już się obściskuje. Matthew jest przyzwyczajony, bo nie raz uprawialiśmy przy sobie seks, ale jednak tym razem wolał odpuścić zapewne z racji na lekką nieśmiałość niektórych sprowadzonych tu lasek. Odważne zachowanie Anette dziwi mnie w pozytywny sposób, bo byłam święcie przekonana że potrzebna będzie fura alkoholu żeby się zgodziła na trójkąt z facetem. Ściągam koszulę z Dominica, a on zabiera się za moje spodnie. Czarnowłosa również nie próżnuje i praktycznie dwoma sprawnymi ruchami ściąga ze mnie stanik.
- Imponujesz mi mała - odpowiadam na jej zdecydowane i nie bojące się niczego oblicze, co ona odwzajemnia pięknym uśmiechem.
- Kochanie musisz chwilkę poczekać - całuje Doma, po czym wstaję i ściągając wcześniej zsunięte przez niego do kolan spodnie, przesiadam się na kolana naszej towarzyszki, która od razu zabiera się za pieszczenie moich piersi. Dom nie jest zadowolony ze zmiany, bo jest przyzwyczajony że moje cycki to jego cycki, ale no cóż. Wynagradzam mu to delikatnie masując jego członka przez spodnie, a drugą ręką podwijam do góry bluzkę Anette, która zaraz ląduje na podłodze. Każdy mój ruch jest dla niej jak impuls, ja zaczynam ona odbiera znak i dokańcza, działamy jak jeden sprawny mechanizm. Dom bacznie się nam przygląda, a kiedy daję mu znak szybko rozprawia się z jej stanikiem, a ja ze spodniami. Kiedy odrywa się ode mnie, patrzy mi prosto w oczy, a jej wzrok jest przepełniony pożądaniem. Całujemy się przez chwilę, po czym schodzę z niej, a kiedy wstaje zsuwam jej spodnie razem z bielizną. Dom oczywiście nie pozostaje bierny i szybko również mnie pozbawia reszty, która na mnie pozostała.
- Nie myśl że będziesz tylko patrzeć - rzucam mu z powagą, pokazując aby sam wyskakiwał ze spodni. Robi tą swoją minę tykającej seksualnej bomby, po czym wstaje i ściąga spodnie. Zaraz po tym odwraca mnie w swoją stronę i namiętnie całuje, co Anette od razu wykorzystuje zabierając się za mnie od tyłu. Wiedziałam że przez jej orientację to ja będę głównym obiektem zainteresowania i wykorzystania w tym trójkącie, ale cholera nie zdawałam sobie sprawy z tego że ta niepozorna dziewczyna, jest taka szybka i wyrachowana. W dwójkę z Domem tworzą idealną parę bezlitosnych wręcz oprawców. Nie żebym miała sobie z nimi nie poradzić, ale jednak zadziwia mnie ich zgranie. Anette schodzi co raz niżej, całuje moje pośladki i uda, rozszerza nogi i praktycznie wchodzi we mnie językiem. Odrywam się na sekundę od Doma, aby zaczerpnąć powietrza, ale on też nie ma zamiaru mnie oszczędzać. Zaczyna obcałowywać szyję, dekolt, piersi, wplatam dłoń w jego włosy, a kiedy delikatnie przygryza mój sutek, wydaję z siebie cichy jęk. Bardzo podoba mi się ta sytuacja i nie mam zamiaru jej przerywać. Język Anette ciągle krąży pomiędzy łechtaczką, a wargami, prawdopodobnie ta dziewczyna robi mi właśnie najlepszą minetę, jaką kiedykolwiek ktokolwiek mi robił. Nawet Dom tak nie umie, mimo że jest najlepszy ze wszystkich facetów jakich miałam. Dlatego właśnie uwielbiam seks z kobietą, bo tylko kobieta potrafi tak cholernie dobrze zaspokoić drugą, dlatego że sama najlepiej zna swoje słabe punkty i porusza je u tej drugiej, dając nieopisaną przyjemność. Oddycham ciężko i pojękuje, czując że zaraz dojdę. Serce wali mi jak oszalałe, czuję lekkie wybuchy gorąca i zaczynam się trząść z rozkoszy. Dom cały czas całuje, liże i masuje moje piersi, a ja mam wrażenie że zaraz oszaleję, jęczę co raz głośniej, aż w końcu dochodzę. Czuję cudowną rozkosz, która rozpływa się po moim ciele ciepłą i przyjemną falą dreszczy. Anette kończy, wstaje i całuje mnie, a jej wzrok przepełniony pożądaniem jeszcze bardziej niż przed tem, oznajmia mi że cała ta sytuacja podoba jej się bardziej niż mogła się spodziewać. Przez moment czuje się tak bezwładna, że gdyby nie silne ręce Doma, to zdaje się że upadłabym na podłogę. Anette puszcza do niego oczko, a on od razu łapie o co chodzi i wykorzystuje ten moment jak najlepiej może, podnosi mnie do góry i zaplata moje nogi wokół swoich bioder. Przenosi mnie i opiera plecami o zimną ścianę, która po wcześniejszych doznaniach, działa orzeźwiająco. Wchodzi bez ostrzeżenia, najpierw powoli, abym przywykła, całując mnie jednocześnie. Kiedy zaczynam domagać się więcej, porusza się co raz szybciej. Kątem oka zauważam że czarnowłosa bacznie przygląda się wszystkiemu z boku, jednak najwyraźniej nie ma zamiaru interweniować, woli podziwiać. Jęczę głośno i pokrzykuje.
- Zamknij się kochanie - mówi Dom ciężko oddychając i znów namiętnie mnie całuje, a ja by dać upust przygryzam jego wargę, na co on reaguje tym swoim słodkim i cholernie seksownym śmiechem.
- Ty się zamknij - wyrzucam gdzieś pomiędzy pojękiwaniami, zauważając uśmiech na ustach naszej towarzyszki. Każdy mój jęk, powoli przeradza się w coraz głośniejsze krzyki, a Pan cichy sam zaczyna wydawać z siebie nieziemskie dźwięki. Zasysa kawałek skóry na mojej szyi i przygryza go mocno, kiedy ja wyrzucam z siebie cyklicznie jego imię jak opętana, szczytując. Nadal posuwa mnie z pełną pasją, a ja wiję się i mam wrażenie że zaraz odlecę. Czuje że na szyi zrobił mi porządną malinkę, która aż piecze, przez doznania jakie odczuwamy. Nie potrzeba mi już bardzo wiele, dlatego chwili mam już trzeci, zarazem najintensywniejszy orgazm tego wieczoru i przeżywam go równocześnie z Domem. Oboje ciężko dyszymy i wtulamy się w siebie, czekając aż emocje trochę opadną. Po około minucie Dom całuje mnie, tak jak zawsze po seksie, jakby to miał być ostatni raz i wychodzi ze mnie, stawiając mnie na nogach. Spoglądam na uśmiechniętą Anette, która nie kryje swojego zadowolenia i podziwu zarazem. Dominic uśmiecha się do nas obu z odrobiną tej swojej niewiarygodnej wręcz w stosunku do tego co robi, wstydliwości. Cały czas zadziwia mnie u niego to jak może być momentami tak dziwnie i słodko zawstydzony, niczym prawiczek, który po pierwszym stosunku z ukochaną dziewczyną, boi się spojrzeć w jej oczy i zapytać jak było. Chyba to właśnie najbardziej w nim uwielbiam, to jakim zderzeniem przeróżnych znacznie oddalonych od siebie odczuć, wrażeń i emocji potrafi czasami być. To ta jego pozostałość z czasów nastoletnich, ja też to mam, jednak nie aż tak często, w gruncie rzeczy rzadko, przez to że zawsze starałam się być pewna siebie. Chwyta mnie za dłoń i prowadzi za sobą na kanapę, a kiedy siadamy, czarnowłosa nie pozwala nam na chwilę odpoczynku. Tym razem to ja mam zamiar dać jej nieopisaną rozkosz. W tym wspaniałym trójkącie, uprawiamy świetny seks, jeszcze przez kilka następnych godzin, po czym zasypiamy wyczerpani. Budzi nas dopiero Matthew.
- Wstawać miśki - przewraca śmiesznie oczami i śmieje się głupkowato, kiedy tylko otwieram oczy, przez co ja też zaczynam się śmiać - musimy za dwie godziny jechać dalej - puszcza mi oczko, kiedy Dom klepie go po tyłku, śmiejąc się.
- Stary jak masz na mnie ochotę to po prostu powiedz - dodaje, a ja i Anette wybuchamy śmiechem.
- Pewnie, chodź tu, zaraz Cię przerucham - Howard wciąga go do łóżka, tak że leży nam na kolanach i wygina się w dość dwuznacznej pozycji. W tej chwili do pokoju puka Chris, uchyla lekko drzwi i widząc nas, strzela facepalma.
- Chodź Chris, nie wstydź się, wszystko zostaje w naszej patologicznej rodzinie - mówię przez śmiech - to jest Anette - przedstawiam mu czarnowłosą, która jest trochę rozbawiona tą sytuacją, aczkolwiek nie wydaje się być zażenowana czy skrępowana.
- Anette to jest Chris, którego jak mniemam znasz, ale skoro już tu przyszedł no to wiesz - śmieje się, pomagając Domowi dla zabawy rozbierać Bellamiego.
- Kurwa Chris oni mnie chcą zgwałcić! - Matt krzyczy jak popieprzony, nie mogąc powstrzymać śmiechu.
- Sam powiedziałeś że jak chcę to mam mówić, więc mówię i działam - odpowiada Dom przez śmiech, puszczając go. Matt zsuwa się z łóżka na podłogę i dyszy, jakby przed chwilą na prawdę uprawiał seks. Wszyscy się śmieją, jednak chwilę potem wstajemy i wykorzystujemy pozostały nam czas na ogarnięcie się. Razem z Anette, decydujemy się razem zająć łazienkę, aby było szybciej.
- Mam jedno pytanie - zwraca się do mnie, ubierając się, kiedy robię makijaż.
- Tak?
- Kochacie się, prawda? - wypala prosto z mostu, a ja prawie krztuszę się powietrzem, które wciągnęłam ustami.
- Co? - wypalam sztywna z zaskoczenia.
- Co się tak dziwisz? - spogląda na mnie z uśmiechem - pytam czy jesteście parą albo chociaż czy zdajecie sobie sprawę z tego że jesteście w sobie zakochani - urywa, uważnie się mi przyglądając.
- Parą? Proszę cię, że niby ja, Dominic i związek? - zanoszę się śmiechem - nie, nie co ty, to nie dla nas. Oboje jesteśmy z tego samego typu, przygody wchodzą w grę, poważny związek czy miłość, zdecydowanie nie - puszczam jej oczko, a ona nadal z pełną uwagą studiuje, każdy mój ruch.
- Ok, rozumiem - urywa zastanawiając się - w każdym razie, on Cię kocha - spogląda na mnie z pełną powagą, zupełnie jakby sama wyznawała mi miłość.
- O czym ty w ogóle mówisz? - pytam z jeszcze większym zaskoczeniem, jednak nie opuszcza mnie przy tym humor.
- Słuchaj, trochę już żyje na tym świecie, a przez to że jestem lesbijką, znam facetów jak własną kieszeń, bo zawsze się z nimi przyjaźniłam i nadal przyjaźnię - urywa, wstając do pozycji stojącej - możliwe że Dominic nawet sam nie zdaje sobie z tego sprawy, ani ty nie zdajesz sobie z tego sprawy, przez to jakie oboje macie do tego podejście, ale on Cię kocha, jestem tego pewna - urywa czekając na moją reakcje, która jest dość sceptyczna - to po prostu widać po was - dodaje - dlatego wczoraj się nie wtrącałam, wolałam obserwować. Fakt faktem że bardzo kręcił mnie twój widok, kiedy jęczałaś i wiłaś się z rozkoszy - uśmiecha się, chwyta mnie za biodra i przyciąga do siebie - podziwiałam Cię z uśmiechem na ustach, jednak obserwowałam też wasze zachowania, to jak na siebie działacie i co ze sobą robicie. Cokolwiek sądzisz, nie będę Cię przekonywać do tego na siłę, ale też nie pozwolę wmówić sobie że jest inaczej, wiem swoje - patrzy mi prosto w oczy i całuje. Oddajemy się temu przez chwilę, po czym obie dokańczamy szykowanie.
- Tak jak wy na siebie działacie, działają tylko ludzie zakochani w sobie, seksualny pociąg swoją drogą, a miłość swoją - kończy, puszczając mi oczko.
- No właśnie, seks seksem, a miłość miłością, tego się trzymajmy - dokańczam sceptycznie, jednak nie bez zastanowienia nad tym co mówi. Kiedy obie wychodzimy z łazienki, Dom nadal chodzi nagi po pokoju i czegoś szuka.
- Idź że do tego kibla, bo zaraz wyjadą bez nas - poganiam go, a on jak zawsze nie zbyt się tym przejmuje.
- Już się odzywa strona służbowa - śmieje się pod nosem - mamy jeszcze godzinę, bez przesady - dodaje, wymijając mnie, a ja daje mu klapsa w pośladek.
- To ja już się zwijam, nie będę wam przeszkadzać - Anette zbiera swoje rzeczy, po czym bierze ze stołu kawałek kartki i zapisuje coś na nim - gdybyście kiedyś znowu koncertowali to i tak was znajdę, ale jakbyście szukali kontaktu to proszę - podaje mi kawałek i żegna się dając Domowi i mi buziaka w policzek.
- A i jeszcze jedno - odwraca się przed wyjściem - niech wam nie wpada do głowy wywalać z setlisty Yes Please, to zajebisty utwór, daje kopa jak cholera - puszcza do nas oczko, a my oboje odwzajemniamy to uśmiechem.
- Do zobaczenia - wychodzi.
- Do zobaczenia - odpowiadamy oboje. Kiedy Dom wchodzi do łazienki, wkładam kartkę z jej numerem do kieszeni spodni i zastanawiam się nad jej słowami. Może ma rację? Może nie, sama nie wiem. Miłość to absurdalna rzecz w naszym przypadku. Na razie trzymajmy się tego że to tylko cudowna zabawa, którą oboje uwielbiamy, można powiedzieć układ. Co dalej? Czas pokaże, ale myślę że miłość nie wchodzi tutaj w grę.


Cytaty: Muse - Time Is Running Out, Years & Years - Desire.