piątek, 3 lipca 2015

Undisclosed Desires Part 1.

Grzeczne dzieci już chyba śpią, więc możemy zaczynać. Oto i pierwszy rozdział nowego opowiadania pod tytułem "Undisclosed Desires" z moim kochanym Muse. Zapraszam do czytania i komentowania. Enjoy, Cassandra xx

Ważna prośba: przed przeczytaniem, obejrzyjcie proszę teledysk Muse do piosenki Uno. Pozwoli on lepiej wejść wam w klimat.


"I hate everything about you."


- Pieprzony frajer! - krzyknęłam oburzona, aż wszyscy ludzie zgromadzeni na korytarzu obrócili wzrok w moją stronę. Dobrze że większość to technicy i inni pracownicy, którzy mnie znają i wiedzą jaki mam stosunek do Howarda. Pracuje jako główna asystentka Muse od początku ich kariery, czyli od ponad 7 lat, ale on nadal doprowadza mnie do szału. Cholerny, zapatrzony w siebie, majestatyczny, popaprany palant, a do tego męska dziwka. Co gorszego może spotkać kobietę? Chyba nic, oprócz poczucia że poza tą otoczką jest też kochany, opiekuńczy i ogólnie taki do rany przyłóż. Dominic odwrócił się tylko, pokazując przy tym rząd swoich białych zębów, zaniósł się śmiechem, zagarnął palcami blond grzywkę i popatrzył na mnie tym swoim wzrokiem, którym jeszcze kilka lat temu zapraszał napalone fanki na seks do busa bądź garderoby.
- Nienawidzę Cię!!! - wydarłam się jeszcze głośniej niż przedtem, odwróciłam na pięcie i pomaszerowałam jak najszybciej w stronę szklanych drzwi, pod pretekstem sprawdzenia czy ilość wejściówek na koncert się zgadza. Hałas, jaki robiłam przy tym swoimi 15 centymetrowymi szpilkami, niósł się echem po całym holu areny w której dzisiaj grali i dawał wszystkim znać że lepiej do mnie w tej chwili nie podchodzić. Byłam tak wkurzona że miałam ochotę go rozszarpać, rozerwać na strzępy.
- Nie denerwuj się Diana! Wiesz jak to na mnie działa, kiedy jesteś wściekła! - chyba było mu za mało, bo dorzucił ten tekst i dobrze wiedział że doprowadzi mnie tym do szału.
- Policzę się z tobą po koncercie! - rzuciłam, nawet się nie odwracając żeby na niego spojrzeć, bo wiedziałam że jak tylko ujrzę jego uśmiechniętą twarz to albo mnie rozniesie, albo go zamorduje.
- Okej, czekam z niecierpliwością! - odpowiedział szarmancko, jak to on i wiedząc że już przekroczył wszelkie granice, chyba pognał w końcu do garderoby. Stając przy drzwiach, obok ochroniarza, czułam dokładnie to co czułam do niego dość często od samego początku. Złość, szał, chęć mordu, spoliczkowania i urwania mu głowy, połączoną z nieodpartą chęcią uprawiania z nim szalonego, dzikiego seksu. Jestem nim zauroczona od samego początku, jak tylko w ogóle go poznałam, jednak z drugiej strony nie cierpię go z całych sił. Może nawet go kocham, ale nie dopuszczam tego do siebie, bo wtedy już w ogóle byłabym zdolna zrobić mu krzywdę. Może moje stosunki z nim wyglądałyby zupełnie inaczej, gdyby nie fakt że jako młoda dziewczyna, zaczynająca swoją pierwszą poważną pracę z młodym, rozpoczynającym karierę zespołem, nie byłam zbyt hm...rozważna w swoich poczynaniach. Nie mam na myśli poczynań zawodowych, chodzi mi o poczynania emocjonalne, uczuciowe i seksualne. Te ostatnie, przede wszystkim. Jak myślicie, co zrobiła niespełna dwudziestoletnia Diana, która poza wymarzoną pracą, którą już dostała, pragnęła zabawy, przygód i zaliczania wszystkiego co przystojne i nazwane mężczyzną, kiedy w 1999 roku poznała Matthew Bellamy'iego, Chrisa Wolstenholme'a i Dominica Howarda? Oczywiście zaliczyła jej zdaniem najprzystojniejszego, tego ostatniego. W gruncie rzeczy, zaliczała go ciągle, przez pewien czas.

***

"And I want you now! I want you now!
I feel my heart implode..."


Rok 1999, plan teledysku do "Uno".

Weszłam na korytarz w którym stał już rozstawiony sprzęt i wszystko co potrzebne. Brakowało tylko naszego tria. Reżyser postukał się palcem w zegarek, patrząc na mnie wymownie, a ja uspokajając go, poleciałam niczym huragan szukać tych idiotów. Pracuje z nimi od stycznia, co daje niespełna trzy miesiące, a już znam ich na wylot. Wiem  co potencjalnie mogą robić, gdzie być w danym momencie i raczej rzadko się mylę. Dobrze że mają mnie na zbyciu, bo gdyby nie moja punktualność i stanowczość, to pewnie spóźniliby się nawet na siku, do własnej toalety. Fakt że trzeba ich pilnować jak dzieci, na co dzień jest zabawny, zwłaszcza że traktują mnie jakbym była 4 członkiem zespołu, ale jak chodzi o sprawy związane z promocją płyty i tym wszystkim, to mam czasami ochotę im zrobić krzywdę. Wparowałam do ich małego pokoju, przekształconego w garderobę z takim impetem że o mało nie rozwaliłam drzwi.
- Diana!! - wydarł się instynktownie Matt, robiąc przy tym minę jakbym mu wrzuciła podpaloną laskę dynamitu na kolana , a ja wybuchłam śmiechem, prawie równocześnie z Chrisem.
- Ruszcie swoje zgrabne tyłeczki, bo nie będzie teledysku - powiedziałam, zagarniając swoje długie blond włosy do tyłu, niczym dystyngowana dama - reżyser już się niecierpliwi, jeszcze pół godziny i sobie stąd pójdzie, także ja bym na waszym miejscu tam poszła... - urwałam nagle - gdzie Dom ta parówa? - spytałam zbita z tropu, unosząc prawą brew do góry.
- Hm, przeszliście z fazy A w fazę parówki? - rzucił Matthew z tą swoją idiotyczną miną - no szybko wam idzie, nie powiem - zaniósł się śmiechem, a Chris razem z nim.
- Jak nam idzie to już nasza sprawa - odpyskowałam, jednak mimo to po chwili zaczęłam się śmiać, z tego idioty nie da się nie śmiać.
- Ej no, weź nam chociaż ty coś powiedz - wyrzucił Chris z rozczarowaniem, kiedy chciałam wycofać się z pokoju i poszukać Howarda - jesteś jedyną jego dziewczyną o której prawie nic nam nie mówi, oprócz tego że doprowadzasz go do szału - dodał po chwili.
- Czasami doda jeszcze że jesteś straszna i potem już nic nie chcę powiedzieć - dodaje Matt z dziwną miną.
- Po pierwsze, nie jestem jego dziewczyną, po drugie ruszcie zadki na plan, albo wam je skopie, a ja idę go poszukać - zamknęłam za sobą drzwi i szybkim krokiem udałam się do końca korytarza i w lewo. Nie byłam pewna gdzie go szukać, więc pierwsze co wpadło mi do głowy to drzwi wyjściowe i to że wyszedł na papierosa. Celowo powiedziałam Chrisowi i Mattowi że nie jestem dziewczyną Doma. Tak samo dobrze jak oni, wiem że w przypadku Doma określenie dziewczyna nie tyczy się uczucia, a tego czy już z nią spał, czy jeszcze nie. Fakt jest taki że pewnie wszyscy sądzą że uprawiam z nim seks już od dawna, tymczasem ja cały czas wodzę go za nos i doprowadzam tym samym do szału. Od czasu kiedy tylko Muse wypłynęło na światło dzienne, jako jeszcze młody, znany wąskiemu gronu odbiorców zespół, prawie zawsze dostawał wszystko podane na złotej tacy jeśli chodzi o seks, a to pozwoliło mu nabrać pewnej pewności siebie, której kiedyś kompletnie nie miał. Napalone małolaty praktycznie oddawały się mu same, bez zbędnych ceregieli, a tutaj nagle pojawiłam się ja. Dość wysoka, długowłosa blondynka, zgrabna, ale z kształtną figurą i ładną buzią. Nie dość że jestem w jego typie, to jeszcze jestem pewna siebie, zdecydowana, wiem czego chcę i sukcesywnie to osiągam. A co najważniejsze, jeśli chodzi o mnie i Dominica, trafił swój na swego. Nigdy nie byłam święta i nie wstydzę się tego. Miałam i nadal mam facetów na pęczki, z dużą ich częścią po prostu sypiałam, a potem wyrzucałam ich w kąt jak zużytą ścierkę, zupełnie tak jak on. Czasem nawet zastanawiam się jak to jest, że ktoś z pozoru tak nieśmiały, małomówny i cichy jak Dom, ma swoją drugą z goła inną twarz. Twarz seksualnej bestii rozchwytywanej na prawo i lewo. Wracając jednak do sedna sprawy. Od samego początku, kiedy tylko Howard wpadł mi w oko, wiedziałam że nie mogę na pierwszy ogień pójść z nim od razu do łóżka, wiedziałam że to nie będzie scenariusz którego chcę, bo potem nic lepszego z tego nie wyjdzie. Dlatego zaczęłam realizować swój plan doskonały. Doprowadzam go do szału, wykorzystując swoje umiejętności i atuty oraz jego słabości najlepiej jak umiem. Już nie raz mógł mnie mieć, a jednak ani razu nie miał i to powoduje u niego zdecydowanie największą złość, jaką kiedykolwiek czuł. Dokładnie w ten sposób się z nim bawię, powoduje że nabiera do mnie szacunku, takiego jakiego jeszcze nigdy nie miał do żadnej i nigdy nie będzie miał do tych które oddają mu się od razu, a przy okazji wyczuwam u niego że poza seksem kryje się coś jeszcze, jakieś uczucie do mnie. Co jak co, ale jeśli facet na prawdę mi się podoba, to za priorytet uważam zdobycie jego szacunku, nie wypieprzenie go tak, aby nie mógł się ruszać. I chociaż sama nie raz już doszłam do tego momentu, kiedy ledwo zdołałam się powstrzymać, to jednak daję radę i muszę utrzymać ten stan, aż do momentu, kiedy Dom będzie wręcz zdolny paść przede mną na kolana. Fakt jest taki że pierwszy raz w życiu spotkałam kogoś takiego jak Dominic, kogoś kto potrafi jednym spojrzeniem, słowem, czy dotykiem doprowadzić mnie do granic wytrzymałości. Z nim jest tak samo, wystarczy kilka moich sztuczek i już jest potulny jak baranek. Dochodzę w końcu do drzwi, które prowadzą do wyjścia i nagle Dom pojawia się jak z pod ziemi, chwyta mnie za nadgarstek i ciągnie za sobą w kierunku korytarza dla ochrony i pokojówek.
- Coś ty znowu wymyślił? - pytam zupełnie tym nie zdziwiona, bo praktycznie od razu orientuje się o co mu chodzi.
- Zaraz zobaczysz - uśmiecha się przebiegle.
- Musicie iść w końcu nakręcić co trzeba, reżyser się już wkurza - mówię z lekkim naciskiem, jednak nadal pozwalam się mu prowadzić przez dość długi korytarz.
- Oj tam, Matt i Chris już tam są, nakręcą ujęcia w których mnie nie ma, potem dołączę i dokończymy - patrzy na mnie tym spojrzeniem, które zawsze powoduje u mnie że chcę się na niego rzucić i najchętniej go zgwałcić. Kiedy docieramy do ostatnich już drzwi na korytarzu, jedynych które nie są opatrzone żadną tabliczką, Dom otwiera je kluczem, który musiał najwyraźniej zabrać recepcjonistce. Okazuje się że pokój jest prawie pusty. W rogu stoi tylko stół na którym leżą puste butelki od wody z automatu, obok kilka rozkładanych krzeseł i kanapa.
- Wow, składzik? Nie ma tu kamer? - patrzę na niego podejrzliwie.
- Upewniłem się, nie ma tu nic co mogłoby nam przerwać - zamyka drzwi na klucz od środka i odwracając się praktycznie od razu przyciąga mnie do siebie i namiętnie całuje. Zapiera mi dech w piersiach, jednak nie tracę głowy. Kiedy po chwili zostaję przyparta i delikatnie, ale stanowczo unieruchomiona przy ścianie, mam wrażenie że zaraz grunt się podemną zapadnie, nie dam rady i w końcu pozwolę, aby moje pożądanie wzięło górę. Otrząsam się, kiedy na podłogę z hałasem upadają butelki, które stały na stole i które Dom chyba zrzucił specjalnie, aby zrobić nam miejsce.
- Pogięło cię?! - ledwo udaje mi się wydyszeć te dwa słowa, a Dom uśmiecha się jakby nigdy nic.
- Nikt nas nawet nie usłyszy, tutaj wszystko jest dźwiękoodporne - znów wpija się w moje usta, łapie mnie za biodra, unosi i sadza na stole, a ja nie dając już rady, praktycznie zrywam z niego koszulkę i natychmiast próbuje rozpiąć jego spodnie. Kiedy schodzi pocałunkami na moją szyję, a jego ręce lądują pod moją koszulką na ramiączka, nie mogę już wytrzymać, ale wiem że muszę dojść do kluczowego momentu i wtedy przerwać. Jest tak cholernie dobry w te klocki, że jak w końcu dojdzie między nami do seksu, to chyba rozniesiemy wszystko co będzie w zasięgu nas. Spróbowałabym tego najchętniej w tej chwili, natychmiast, ale nie, teraz jeszcze nie, jeszcze jest za wcześnie. Musi jeszcze raz poczuć co to porażka, jestem okrutna, ale tylko w taki sposób go nauczę. Chwytam go za już całkiem twarde krocze, a jego oddech nagle zamiera.
- O kurwa - to jedyne co udaje mu się wydyszeć, a jego ciepły oddech owiewa moją szyję w miejscu, które jeszcze przed chwilą całował bez opamiętania.
- Teraz moja kolej - zeskakuje ze stołu i przypieram go do ściany. Widać że każdy mój dotyk doprowadza go do szaleństwa. Zaczynam całować jego szyję i powoli, nie spiesząc się schodzę pocałunkami na klatkę piersiową i brzuch. Słyszę pomruki zadowolenia i mimo wszystko, sama z trudem powstrzymuje się przed pociągnięciem tego dalej. Kiedy dochodzę do gumki jego majtek, zatrzymuje się nagle, szybko wstaje do pozycji stojącej i naciskam kolanem na jego krocze, aż z jego ust wymyka się cichy, stłumiony jęk.
- Nie, proszę Cię, tylko nie rób tego znowu, ja, ja nie wytrzymam - wydusza z siebie, a jego mina przy tym to coś na co czekałam, czekałam od samego poznania, mina pobitego szczeniaka, dziecka, które zostało skarcone za bycie niegrzecznym, chłopca któremu odebrało się jego zabawkę. Jestem w stanie się założyć że jestem pierwszą kobietą na świecie, która ma przed sobą, poddanego, skomlącego, proszącego, a nawet błagającego o więcej Dominica Howarda. Tylko ja jestem w stanie doprowadzić go do takiego stanu. Triumf jaki poczułam w środku, swojego rodzaju wygrana i duma o mało mnie nie rozsadziły.
- Nie wytrzymam tego znowu, tak bardzo chcę Cię mieć, chcę się z tobą pieprzyć gdzie popadnie, rano, wieczorem, w nocy, w dzień, jesteś jedyną, która ze mną tak pogrywa, doprowadzasz mnie do szału, nie mogę już tego znieść, czy ty to rozumiesz? - urywa, a ja uśmiecham się z triumfem, czekając na to co powie dalej - uwielbiam Cię, jesteś tak cholernie cudowna we wszystkim co robisz, kurwa, nie potrafię już tak, jesteś pierwszą, której tak łatwo ulegam, której chcę się poddać, proszę Cię cholera - mam wrażenie że do jego wpatrzonych głęboko w moje, oczu zaraz napłyną łzy, bo są szkliste i mają błagalny wyraz.
- Musisz być cierpliwy kochanie, o nagrodę trzeba walczyć, a ty jesteś już bardzo blisko wygranej - uśmiecham się przeciągle, naciskam mocniej na jego krocze, aby jeszcze raz usłyszeć jego rozkoszny jęk, jeszcze raz wpijam się w jego usta, wyjmując przy tym z kieszeni jego spodni klucze od drzwi i odrywam się od niego. Kiedy odkluczam drzwi i uchylam je, chcąc wyjść, Dominic zamyka mi je przed nosem i łapie od tyłu w pasie. Przyciąga mnie, tak że nasze ciała przylegają do siebie. Jego oddech na mojej szyi i duża wypukłość w spodniach, przylegająca w tej chwili szczelnie do moich pośladków, powodują że szaleje, jednak jestem silna, a przynajmniej staram się być.
- Widzę że reagujesz na mnie tak samo, nie jestem głupi. Diano, chcę Cię teraz, tutaj, na tej kanapie albo stole, najlepiej na obu. Proszę, nie rób mi tego po raz kolejny, na prawdę nie wytrzymam - znów obcałowywuje moją szyję, a ja z trudem odrywam się od niego i odwracam przodem. Praktycznie od razu zostaję przyparta do drzwi, a nasze usta łączą się w pocałunku. Po chwili moja koszulka ląduje gdzieś na drugim końcu pokoju.
- Dom wieczorem - dyszę ciężko, kiedy zjeżdża swoimi ustami i językiem co raz niżej, od szyi, przez dekolt, piersi i brzuch, zatrzymując się na chwilę przy pępku.
- Teraz, nie wytrzymam ani sekundy dłużej - wraca do odpinania moich obcisłych spodni. Jak dla mnie okej, ale nie mogę na to pozwolić teraz, muszę poczekać chociaż do wieczora. Popycham go z całej siły, tak że upada na podłogę i siadam mu na biodrach. Zbliżam swoją twarz jak najbliżej jego i tym razem chwytam go za przyrodzenie. Kiedy próbuje przewrócić mnie na plecy, przyduszam go jeszcze mocniej i wtedy mięknie. Znów robi się potulny, cały czas taki jest, ale teraz wraca do wcześniejszego stanu rzeczy, który pozwolił mi się upewnić że wygrałam.
- Wieczorem, zaraz po zdjęciach u Ciebie, jasne? - mówię z naciskiem - i pamiętaj że jesteś już bardzo blisko, ale to nie oznacza że osiągniesz swój cel - uśmiecham się na widok potulnego Doma. Widok ten sprawia mi nie opisaną przyjemność. Całuje go przeciągle i wstaje, zbieram swoje rzeczy i ogarniam się. Kiedy mam już wychodzić, Howard podnosi się do pozycji siedzącej.
- To co ja mam teraz zrobić? - pyta niczym pięciolatek, który nigdy nie był świadkiem swojego własnego wzwodu.
- No nie wiem, może zajmij się sam sobą - przewracam oczami z uśmiechem, poprawiając włosy - w końcu ktoś tam na górze zadbał o to żebyś umiał odpowiednio użyć rąk - puszczam mu oczko i wychodzę, jednak przed zamknięciem drzwi wtykam jeszcze głowę do środka i dodaję - tylko nie przesadź kochanie, chcę mieć z ciebie pożytek wieczorem.
- Co że niby jestem słaby? Ja? - odzywa się urażona męska duma.
- Skarbie, wiem że jesteś jak królik, dopiero skończysz, a już możesz zaczynać od nowa, ale wiesz co? - robię przy tym minę niczym myśliciel, a Dominic patrzy na mnie jak na najgorszego oprawcę - to jeszcze o niczym nie świadczy - uśmiecham się z trudem powstrzymując się przed wybuchnięciem śmiechem, na widok jego miny i zamykam drzwi.

Jakąś godzinę później zajmuje swoje upatrzone miejsce obok kamerzysty i obserwuje jak Matt i Chris grają ujęcia na których nie widać Dominica. Mało nie wypluwam na siebie wody, kiedy nagle ktoś staje nademną i chwyta mnie za ramiona. Podnoszę wzrok do góry i widzę uśmiechniętego Doma. Tak na serio to ma minę jak seryjny zabójca, ale nie ważne. Przytykam palec do jego czoła i unoszę jego głowę do góry, tak aby nie czuć jego oddechu na szyi. Nie żebym nie chciała, ale mam dreszcze, a tak przy reszcie to raczej słabo by wypadło, gdybym się na niego zaraz rzuciła. Fakt jak trudno jest mi się opanować, po akcji w tym schowku czy cholera wie czym, nie pomaga mi za bardzo. Kiedy kończą nagrywać kolejne ujęcie, Dom w końcu siada przy perkusji, a przedtem dostaje siarczysty ochrzan od reżysera i agenta.
- Przepraszam, ale miałem ważną sprawę do załatwienia, serio, nie mogła czekać - kiedy te słowa padają z jego ust, a na jego twarzy wymalowane jest przejęcie, wybucham głośno śmiechem, aż wszyscy się na mnie patrzą. Dom przybiera minę jakby chciał mnie zabić, a Matt i Chris domyślając się mniej więcej o co chodzi, zaczynają się śmiać ze mną. Wszystko uspokaja się, kiedy Dom zdziela obu pałeczkami perkusyjnymi, a reżyser zagania ich do roboty. Praktycznie już do końca dnia siedzę na krześle albo przynoszę im wodę, a Dom wydaje się mocno urażony faktem że musiał sam zakończyć sprawę. Przejdzie mu, zawsze robił się taki osowiały, kiedy mu tak robiłam. Możliwe że jestem straszliwie okrutna wobec niego, czasami nawet mam z tego powodu wyrzuty, kiedy po takiej akcji patrzy na mnie jakbym zabiła mu matkę, ale cóż. Muszę go trochę nauczyć, żeby potem nie było. A co do wieczora, myślę że to była zbyt pochopna decyzja. Bardzo bym chciała, ale muszę to jeszcze przemyśleć. Fakt faktem, że Dom ukorzył się przede mną tak jak nigdy, myślę że już bardziej się nie ukorzy. Już teraz gdybym jeszcze trochę go pomęczyła, upadł by przede mną na kolana. Brawo Diano, chyba właśnie o to chodziło!


Cytaty: Three Days Grace - I Hate Everything About You, Muse - Hysteria.

Komunikat!

Dzień dobry, cześć i czołem! Chciałam wam ogłosić lekką zmianę planów, jak chodzi o Through The Dark. Powiem szczerze że nie jestem w tej chwili w nastroju, ani nie mam podejścia do pisania opowiadania takiego jak to. Zapowiada się ono nie łatwo, a po przemyśleniu wszystkiego, dochodzę do wniosku że w tej chwili powinnam się skupić na pociągnięciu i dokończeniu LOATR oraz na pisaniu czegoś łatwego, prostego i przyjemnego w odbiorze i przekazie. Przepraszam wszystkich, którzy narobili sobie nadziei jak chodzi o TTD, nie mówię że nie będę kiedyś pisać tego dalej, aczkolwiek na razie zawieszam to opowiadanie i nie mam zamiaru go kontynuować. Zamiast tego, przedstawiam wam zupełnie nowe, lekkie i przyjemne opowiadanie, które powinno spodobać się wszystkim lubiącym LOATR. Powinnam dzisiaj wstawić już pierwszy rozdział, chyba że najdzie mnie na napisanie Prologu, chociaż wątpię. Rozważam jeszcze jaką dać mu nazwę, ale to swoją drogą. Opowiadanie moi drodzy, będzie o zespole, który w ostatnim czasie zawojował moje serce i stał się tak na prawdę pierwszym zespołem w moim życiu, który w moim sercu zajmuje miejsce na równi z Linkin Park. O kim mowa? MUSE! Głównym bohaterem będzie perkusista, Dominic Howard. Na razie tyle mogę powiedzieć. Co ważne, opowiadanie w pewnych kwestiach będzie się trochę różnić od LOATR, myślę że akcja będzie biegła szybciej, ale nie chcę nic pisać, żeby potem nie było że będzie inaczej. Jedyne co jestem w stanie zagwarantować, to że będzie w nim więcej seksu, także jeśli ktoś będzie się czuł wzburzony, zniesmaczony, czy nie daj dotknięty niektórymi scenami, to od razu proszę wyjść, nie pisać głupich i nie potrzebnych nikomu komentarzy, które będą mnie tylko wyprowadzać z równowagi. Oczywiście, jeśli będziecie mieli jakieś uwagi co do mojego stylu czy czegokolwiek, to piszcie, te uwagi uważam za cenne i ważne. Nie chcę natomiast komentarzy ze stylu "Boże, co za pornos, fuj" itd. itp. Ok, to chyba wszystko, co chciałam przekazać. Mam nadzieję że będziecie zadowoleni. Pozdrawiam, Cassandra :)